środa, 19 czerwca 2019

Domek, domeczek, domunio.

Dwa lata oglądałam taki jeden domek drewniany na działkę. I marzyłam o nim. Ten  który kupiliśmy z działką miał swoje lata. Co prawda odmalowaliśmy go. Ale pozostał stary. A ponadto chylił się ku upadkowi.
Gdy zobaczyłam pierwszy raz działkę na zdjęciu, to wyglądała tak:


Domek typu szałas 


W następnym roku nie było już za domkiem chorego kasztanowca, a przed domem starej zdziczałej jabłonki. Domek został odmalowany i postawiony malutki ganeczek.
27 maja 2019 mąż ze swoim bratem rozpoczęli demontaż starego domku. Potem dwa dni układali poziomy na pochyłym terenie. I czekaliśmy na dostawę elementów. 

 13 czerwca 2019 przyjechały elementy. I "te stare ale jare chłopaki" w ciągu godziny znieśli je na działkę.



A potem zostało już tylko zmontować domek. Podwalinę zrobili tego samego dnia, a sam domek bez dachu postawili następnego. 



W sobotę synuś układał dach a starsi montowali taras.



W poniedziałek taras był zmontowany, a we wtorek położyli papę i dopieszczali domek wykończeniówką.







 Pozostało domek zagruntować ( chociaż podobno jest jeden raz zagruntowany) i pomalować. A potem schodki i dobudówkę na narzędzia i inne cuda postawić.
A jesienią obsadzić wokół jakimiś cudnymi roślinami.

1 komentarz:

  1. Wandziu, zapomniałaś o parapetówce😅! Gratuluję, oby wszystko plonowało jak najlepiej!

    OdpowiedzUsuń