Dzisiaj raniutko gdy zobaczyłam, że będzie piękny dzień, to wyskoczyłam szybko z betów i zabrałam się za obiad. Spakowałam też ubranka i sprzęt działkowy . I oczywiście kawusię, wodę i kubki.
I o 10:30 już jechaliśmy na działkę. Po raz pierwszy widziałam działkę bez śniegu. Oj, roboty będziemy mieli mnóstwo. Okazuje się , że rok albo i więcej nic na działce się nie działo. Mnóstwo zasuszonej trawy. I do tego kilka kopców krecich.
Ja zabrałam się za swoje porządki w domku a mąż za ścinanie traw i zeschniętych roślin.
Tak na oko, to co najmniej 10 dni ścinania i kopania nas czeka. Albo i więcej.
Ja pierwszy raz w życiu paliłam ognisko. Na poprzedniej działce robił to mąż. Tutaj mamy fajne miejsce ogrodzone kamieniami. Ale i tak zajęła się sucha trawa wokół paleniska. Troszkę wystraszyłam się. Ale zdławiłam szybko ogień.
A mąż ścinał wysokie trawy ozdobne. Te trawy zlikwidujemy, bo w tym miejscu zrobię warzywnik.
A ja grabiłam gdzie tylko mogłam. I jakie fajne wrażenie gdy za jakiś niedługi czas w miejscu zagrabienia zaczęły wyłazić krokusy. To nie bywałe one wyłaziły nam na oczach. Wylazły też śnieguliczki i pierwiosnki.
Zgrabiłam liście koło domku i jabłonki . A tam dywan z barwinka. Wygrabiłam też miejsce gdzie zauważyłam małe krzaczki truskawek. I okazało się, że jest ich sporo.
Zadecydowaliśmy też o wycince jodły, która ocienia spory kawał działki. Wytniemy też starą bardzo starą jabłoń i kasztanowca. W miejsce kasztanowca posadzę więcej bzu i jaśminowca. Mam też trochę dzikiej róży, którą też chciałabym wykorzystać na żywopłot.
Jutro kupię nasionka nagietków i ślazu i posieję wokół domku. Zaniosę też przekwitnięte hiacynty i pierwiosnki z domku i wsadzę na rabatkę.
A warzywnik zrobimy też w prawie pierwszej kolejności. Trawnik może chwilkę poczekać.
Ja jak zawsze jestem cala w skowronkach a i ten nastrój udziela się mężowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz