W marcu minęły dwa lata gdy odstawiłam mamie psychotropy. Troszkę to było wymuszone, bo pani doktor nie chciała ich wypisać bez obecności mamy. I początkowo minęły 3 dni a moja mama jakby urodziła się na nowo.
I tak przez dwa lata codziennie dostaje rano magnez i rutinaceę jako bardzo ważne leki na ból głowy. Po 10-tej i 18 -tej dostaje właściwe leki przypisane przez kardiologa. Mama jest po wszczepieniu stymulatora.
I tak w wieku 89 lat jest w świetnym stanie fizycznym i prawdę mówiąc psychicznym też.
A o jej powrocie do zdrowia świadczą dwa fakty, które my tylko znamy a lekarze lekceważą.
Mama całe swoje życie wyszukiwała w sobie różne choroby. W zależności od tego kto z rodziny lub znajomych na co chorował. Ja o swoich zdiagnozowanych i leczonycprzez lekarzy chorobach nawet nie wspominam mamie, bo wiem czym to grozi. Mama natychmiast na to samo zachoruje. A teraz nie spotyka się z nikim bo nie wychodzi z domu, więc nie choruje.
Ale to jeszcze nie to jest wyznacznikiem jej powrotu do zdrowia. Przez 30 lat co roku umierała. Bo ma usuniętą jedną nerkę. Trzeba naprawdę być zdrowym aby 34 lata po usunięciu nerki tak funkcjonować. Dwa lata było spokoju, bo nie pamiętała o umieraniu. A dzisiaj zakomunikowała mi, że jak umrze to mamy ją położyć razem z jej mężem bo tam jest jeszcze miejsce dla niej.
Dobrze o tym wiemy i tak też będzie. Ale mama znów zaczyna "umierać" .
A ja bardzo chciałabym aby jeszcze pożyła. Bo cynicznie pisząc ma do spłacenia masę długów z pożyczek, które nie wiadomo dla kogo wzięła.
Ale pożyczki to już zupełnie inna bajka, którą przetrawiłam i pilnuję spłacania . Aby jak najmniej długów zostawiłanam po faktycznej śmierci.
A tymczasem znów będzie mnie szantażowała swoją śmiercią. Bo ona wie najlepiej kiedy umrze . A to nastąpi w tym roku. I tak będzie jeszcze przez kilka dobrych kolejnych lat.
Więc muszę uzbroić się w cierpliwość i stalowe nerwy aby te jej "umieranie" przeżyć w spokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz