Dzisiaj w końcu mogliśmy pojechać na działkę. Jest przerwa w deszczowej i chłodnej pogodzie.
A właściwie chłodno było. Tylko zamiast deszczu były chmury , które wiatr rozpędzał i świeciło słońce. I wtedy było dość ciepło.
Działeczka w tym roku wygląda tak jakoś smutno. Niby hiacynty kwitły, niby kwitły i kwitną tulipany i żonkile. Ale jakoś tak mizernie. Ten chłód też na nich się odbija.
Ale nie dajemy się i porządkujemy działkę. Ja dzisiaj oczyściłam koszmarną ścieżkę, która jest w miejscu dziczy po poprzedniej właścicielce. Trudno jest mi ją wyczyścić, bo wyrastają różne trawy i mech. Ale dałam radeńkę. Mąż przygotował "drewnianą " i kamienną rabatkę. Wyczyścił z zielska i dosypał ziemi. W kamiennej posadziłam 6 bulw dalii. A jutro w drewnianej posieję astry i aksamitki. Jutro też dosadzę lilie na innej rabatce. A mąż skopie warzywnik. Będę mogła robić grządki i wysiewać stopniowo warzywka.
A pojutrze koszenie i pielenie innych rabatek i truskawek. Póki zielsko jest jeszcze niewielkie.
Zmarniała mi lawenda. Ale nie będę jej dokupywać i sadzić, bo jesienią rozbieramy domek. W następną wiosnę posadzę lawendę przy nowym domku.
niedziela, 30 kwietnia 2017
niedziela, 23 kwietnia 2017
Czekam i czekam na tę ciepłą wiosnę...
No, w tym roku pogoda drwi z nas. Wiosna niby przyszła, niby już jest zielono, niby kwitną kwiaty.
A jest tak bardzo zimno. Już zaczynam podejrzewać u siebie nadwrażliwość temperaturową. Ale i mój mąż tak ma. Czy tylko my tak odczuwamy chłód tegoroczny?
W roku gdy kupiłam działkę w kwietniu mieliśmy już wszystko posiane, skoszone i sami byliśmy opaleni.
A w tym roku o rozebraniu się na działce nawet nie chce nam się myśleć. Trawa nie skoszona, grządki nie porobione i nie obsiane. Cebulki i kłącza czekają w torbie.
A my chodzimy po mieszkaniu z kąta w kąt i marudzimy,
Od czasu do czasu ( trzy razy w tym roku) jedziemy na działkę na rekonesans.
Oglądam skrzywione tulipany, pochylone hiacynty, bojące się puścić listki róże.
Jeśli jutro nie będzie padało, wybieram się na działkę autobusem. Bo rano samochodem trudno się przebić a i później jest nie lepiej. A przecież nie będę jechać na działkę rano gdy temperatura ledwie sięga 8 stopni i wieje mroźny wiatr.
Ale już nie wytrzymuję i przebieram nóżkami. Tak mi tęskno do pielenia, siania i sadzenia.
A wiosna tak szybko mija!!!
A jest tak bardzo zimno. Już zaczynam podejrzewać u siebie nadwrażliwość temperaturową. Ale i mój mąż tak ma. Czy tylko my tak odczuwamy chłód tegoroczny?
W roku gdy kupiłam działkę w kwietniu mieliśmy już wszystko posiane, skoszone i sami byliśmy opaleni.
A w tym roku o rozebraniu się na działce nawet nie chce nam się myśleć. Trawa nie skoszona, grządki nie porobione i nie obsiane. Cebulki i kłącza czekają w torbie.
A my chodzimy po mieszkaniu z kąta w kąt i marudzimy,
Od czasu do czasu ( trzy razy w tym roku) jedziemy na działkę na rekonesans.
Oglądam skrzywione tulipany, pochylone hiacynty, bojące się puścić listki róże.
Jeśli jutro nie będzie padało, wybieram się na działkę autobusem. Bo rano samochodem trudno się przebić a i później jest nie lepiej. A przecież nie będę jechać na działkę rano gdy temperatura ledwie sięga 8 stopni i wieje mroźny wiatr.
Ale już nie wytrzymuję i przebieram nóżkami. Tak mi tęskno do pielenia, siania i sadzenia.
A wiosna tak szybko mija!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)