niedziela, 19 stycznia 2014

Będzie wojna!!!

Oj, będzie!!! Może nie światowa ale napewno moja domowa.
Od tygodnia mam glowę zaprzątniętą realizacją mojego wieloletniego marzenia.
Od tygodnia żyję możliwością zakupu małej rekreacyjnej działeczki.
I to jest mój domowy problem. Bo mąż nie ma takich marzeń. Co prawda narzeka, że nie ma żadnej pasji, tylko praca i praca. Widzę, ze mu tej pasji bardzo brakuje. Ja sobie znalazłam  pisanie blogów. A on dalej szuka. Wiem z rozmów, że jego koledzy mają działki i na tych dzialkach coś tam robią. I czasem wyczuwam, że im ciuteńkę zazdrości.
Ale boję się, że to "ciuteńkę" jest za mało aby rozbudzić w nim pragnienie posiadania własnej działki.
Ja widzę same plusy i nie wiem jak mu to wszczepić. Ba , nawet nie wiem jak zacząć rozmowę na ten temat.
Obcowanie z przyrodą - mąż lubi łazić nad jeziorem i po lesie. Ale może woli spacery nad jezioro Długie?
Bliskość jeziora i rzeki - nie trzeba daleko iść. Może nawet rybki będą? Ale czy będzie lubił je łowić?
Własne owoce i warzywa  bo zamierzam wygospodarować mały warzywnik. Ale czy aż tak mu na tym zależy?
Przyjemne popołudnia i wieczory w tym kawa przy zachodzie slońca. Ale czy podziela moje pragnienia?
No i  argument najważniejszy - radość wnuczek z przebywania na działce. Możliwośc zainstalowania huśtawki, hamaku i ustawienia baseniku. Poza tym dziewczynki nie mogą się doczekać własnych ślicznych narzędzi i grządek. Ale czy aż tak je kocha aby spełnić ich marzenia wszczepione przez babcię ?
Dzisiaj mamy w domu uroczystość Dnia Babci i Dziadka. I chcialabym po pysznym cieście rozpocząć tę niełatwą rozmowę. Trochę córcię wkręciłam do tego i mamy zwalić troszkę marzeń o działce na nią.
A pojutrze  mam jechać obejrzeć dzialkę. Więc muszę mu dzisiaj powiedzieć, bo pojutrze nie będzie pracował a ja muszę wyjść na dłużej z domu.
Niby jestem taka odważna a boję się wybuchu mężowskiej złości. I tego, że mogę się poddać. A tego najmniej chcę. I nie poddam się!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz