wtorek, 22 maja 2018

Warzywnik

Dzisiaj nie wiedzieliśmy co mamy robić. Jechać na działkę czy też nie. Chmurzyska przechodziły bokiem, więc jednak pojechaliśmy. A na działce piękna pogoda i spiekota.
Jędruś podlał z konewki warzywka. A ja wzięłam się za pielenie astrów w rozsadniku.
A Jędruś chciał mi pomóc. Ale to nie na jego "paluszki" takie drobne chwaściki. Więc zabrał się za pielenie warzywnika. Poszło mu to ekspresowo. A ja zarzuciłam pielenie astrów, bo komarzyce mnie obsiadły. I zabrałam się do okopania i spulchnienia grządek warzywnych i oczyszczenie ścieżek. I...zdążyłam przed deszczem.
Była burza , błyskało i grzmiało  i nawet rozpadał się deszcz.
I sąsiad "zaprzęgnął konie" i "bryczką" podwiózł nas na przystanek autobusowy.
A warzywnik tuż przed deszczem wygląda tak:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz