czwartek, 27 marca 2014

Pierwsze siewki i sadzenia.

To prawda, ze człowiek uczy się całe życie.
Dostałam wczoraj siewki pomidorków koktajlowych.

I dzisiaj pierwszy raz w życiu zrobiłam swoje sadzonki.

Stoją sobie cichutko na oknie i czekają na swój czas aby je przesadzić na grządki.
A ja czekam kiedy przyjmą się i wypuszczą młode listki.
Koleżanka Oli mówi ( od niej dostałam siewki), że koktajlowe pomidorki łatwo przyjmują się i rosną w gruncie. Ale trzeba przy nich posadzić czosnek i bazylię. I tak też zrobię.
A tymczasem oczyma wyobraźni widzę na grządkach krzaczki pełne ślicznych malutkich pomidorków.
I sałatki z dodatkiem tychże . Oj, nie moge się już doczekać!!!
A dopiero są posadzone sadzonki.

niedziela, 9 marca 2014

Pierwsza kawusia na działce!!!

Dzisiaj raniutko gdy zobaczyłam, że będzie piękny dzień, to wyskoczyłam szybko z betów i zabrałam się za obiad. Spakowałam też ubranka i sprzęt działkowy . I oczywiście kawusię, wodę i kubki. 
I o 10:30 już jechaliśmy na działkę. Po raz pierwszy widziałam działkę bez śniegu. 
Oj, roboty będziemy mieli mnóstwo. Okazuje się , że rok albo i więcej nic na działce się nie działo. Mnóstwo zasuszonej trawy. I do tego kilka kopców krecich. 
Ja zabrałam się za swoje porządki w domku a mąż za ścinanie traw i zeschniętych roślin. 
Tak na oko, to co najmniej 10 dni ścinania i kopania nas czeka. Albo i więcej. 
Ja pierwszy raz w życiu paliłam ognisko. Na poprzedniej działce robił to mąż. Tutaj mamy fajne miejsce ogrodzone kamieniami. Ale i tak zajęła się sucha trawa wokół paleniska. Troszkę wystraszyłam się. Ale zdławiłam szybko ogień. 
A mąż ścinał wysokie trawy ozdobne. Te trawy zlikwidujemy, bo w tym miejscu zrobię warzywnik. 
A ja grabiłam gdzie tylko mogłam. I jakie fajne wrażenie gdy za jakiś niedługi czas w miejscu zagrabienia zaczęły wyłazić krokusy. To nie bywałe one wyłaziły nam na oczach. Wylazły też śnieguliczki i pierwiosnki. 
Zgrabiłam liście koło domku i jabłonki . A tam dywan z barwinka. Wygrabiłam też miejsce gdzie zauważyłam małe krzaczki truskawek. I okazało się, że jest ich sporo. 
Zadecydowaliśmy też o wycince jodły, która ocienia spory kawał działki. Wytniemy też starą bardzo starą jabłoń i kasztanowca. W miejsce kasztanowca posadzę więcej bzu i jaśminowca. Mam też trochę dzikiej róży, którą też chciałabym wykorzystać na żywopłot. 
Jutro kupię nasionka nagietków i ślazu i posieję wokół domku. Zaniosę też przekwitnięte hiacynty i pierwiosnki z domku i wsadzę na rabatkę. 
A warzywnik zrobimy też w prawie pierwszej kolejności. Trawnik może chwilkę poczekać. 
Ja jak zawsze jestem cala w skowronkach a i ten nastrój udziela się mężowi. 




niedziela, 2 marca 2014

Niedzielny strach!!!!!!!!!!

Tak czytam i czytam wiadomości z Ukrainy i zaczynam się bać.
Tak po prostu i po babsku!!!
Wiem, nie powinnam wierzyć w 100% gazetom i innym mediom. Często są to wiadomości bardzo subiektywne. I na plus i na minus.
A boję się jak kobieta bać się może. I wczuwam się w nastrój kobiet ukraińskich.
Pomijając względy ukraińskich patriotek ( bo nie tylko Polki są patriotkami), czuję ich strach o mężów, synów i braci. Strach o małe dzieci i wnuki. O to wszystko co może runąć w ich małym świecie.
Tak samo , zupełnie tak samo myślałam w grudniowy zimowy poranek gdy "teleranka nie było".
A było o wiele mniej groźnie.
I nie tylko kobiety ukraińskie boją się. My warmińskie Polki też się boimy. Jeszcze wiele z nas o tym głośno nie mówi. Jeszcze nie dociera do nas , że na wschód od Bieszczad może zacząć się wojna.
Nie często modlę się, bo nie. Ale od dzisiaj zacznę modlić się o pokój dla Ukrainy i dla nas. Może nie koniecznie w Kościele. Ale na pewno w domowym moim zaciszu. Oazie spokoju, o który bardzo się obawiam.