sobota, 23 lutego 2013

Tu i teraz.


Tak sobie dzisiaj stałam przy garnkach w kuchni i pichciłam. 

I jak zawsze w takich sytuacjach naszły mnie bardzo filozoficzne myśli. 

Jestem na etapie"slow live". To co mialam osiągnąć to już chyba osiągnęłam. To co miałam zarobić i wydać, to zarobiłam i wydałam. Pewnie już nie zostanę bizneswoman, na wycieczki dookoła świata wybiorę się siedząc na kanapie przed TV i Discovery, a o balach poczytam na"Plotku".

I właściwie to jestem zadowolona. Bo nie muszę się spieszyć, martwić się o interesy i o to co ludzie o mnie mówią i powiedzą. 

I Tak jest mi dobrze być kobietą "przy mężu". A właściwie to mój mąż jest
przy żonie" , bo to ja mam większą emeryturę.

Uczymy się teraz żyć razem . Oj, nie jest to łatwe po tylu latach pracy i różnych nieobecnościach w domu. Po latach mijania się i życia w ciągłym pośpiechu.

Ale mamy tyle jeszcze lat przed sobą i tego też się nauczymy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz