wtorek, 29 września 2020

Sałatka ziemniaczana z boczkiem


Dzisiaj zrobiłam w końcu sałatkę ziemniaczaną. o której wiele słyszałam .A nie mogłam zdecydować się na jej zrobienie. I to był błąd. Bo jest to pyszne i sycące danie . 


Składniki:

Małe ziemniaki . Ja kupiłam małe asterixy. Są to pyszne ścisłe po ugotowaniu ziemniaczki o czerwonej skórce.  

Cebula

Ogórki konserwowe ( użyłam ze swoich zapasów)

Wysmażone skwarki z wędzonego boczku.

Majonez ( zrobiłam swój domowy)

Sposób wykonania:

Małe ziemniaczki wyszorować szczoteczką i ugotować. A następnie ostudzić i obrać ze skórki. 


Następnie pokroić w grube plastry



Pokroić cebulkę w ćwierć plasterki, ogórki w plasterki, wykorzystałam też czosnek z ogórków.



W między czasie usmażyłam boczek i utarłam majonez. 


Do ziemniaków dodałam ogórki i cebulę, a potem majonez . Całość wymieszałam z odrobiną soli i świeżo zmielonym kolorowym pieprzem. 

A na koniec posypałam koperkiem i skwareczkami. 





Smacznego!!!

















niedziela, 27 września 2020

Suszone pomidory


W tym roku zmieniłam troszkę sposób suszenia pomidorków. Bardziej pilnowałam temperatury i czasu suszenia. 

Składniki:
3 kg pomidorów Lima
Czosnek
Swieży lub mrożony tymianek
Listki bazylii
Swieży lub mrożony rozmaryn
Sól
1/4 litra oleju słonecznikowego
1/4 litra oleju rzepakowego tłoczonego na zimno. Ma cudowny zapach. 
Suszony czosnek
Suszone zioła prowansalskie

Sposób wykonania:

Pomidory opłukałam, wytarłam papierowym ręcznikiem


Przecięłam  na 4 części i wydrążyłam , środki przeznaczyłam na przecier. Pomidorki zajęły mi 2 blaszki. Więc je kilkakrotnie przekładałam z góry na dół. 

         


Wstawiłam do nagrzanego do 100 stopni piekarnika .Piekarnika nie zamykałam, drzwiczki zostawiłam otwarte na szerokość około 10 cm. Suszyłam około 1,5 godziny. Wyjęłam i posmarowałam olejem, , a następnie oprószyłam suszonym czosnkiem, ziołami prowansalskimi i solą. 



I znów do piekarnika . Suszyłam dalej w temperaturze 100 stopni przez około 2,5 godziny. Sprawdzałam czy nie przypalają się. Bo z tymi piekarnikami bywa różnie. 



Pomidorki przełożyłam na jedną blaszkę o zostawiłam na stole do rana. Obeschły i wstawiłam znów do piekarnika na około 1 godzinę. Pomidorki były wysuszone ale miękkie.
Następnie przełożyłam do wyparzonych słoiczków. Dodałam po jednym pokrojonym ząbku czosnku,  po 2  małe listki bazylii , i kawałku gałązki tymianku i rozmarynu.
Pomidorki zalałam zimną mieszanką oleju rzepakowego i słonecznikowego. 
Zakręciłam i wstawiłam do lodówki. 
Nie pasteryzowałam. 



poniedziałek, 27 lipca 2020

Flaczki z boczniaków.

Uwielbiam flaczki i uwielbiam grzyby.
Dzisiaj potrawa "dwa w jednym"

Flaczki z boczniaków.


Składniki:

2 paczki młodych boczniaków po 0,5 kg
bulion drobiowy 2 l
warzywa z bulionu ( marchew, seler, pietruszka)
2 łyżki masła
3 łyżki maki
1 cebula
2-3 ząbki czosnku
1 opakowanie przyprawy do flaków

Sposób przygotowania:

Na patelni podsmażyć na maśle  pokrojoną drobno cebule i czosnek, dodać 3 łyżki maki i zrobic zasmażkę.
Dodać opłukane i grubo pokrojone boczniaki. Boczniaki czasem mają goryczkę, więc warto sparzyć je wrzątkiem i odsączyć.
Podsmażyć , dodać wodę i poddusić przez około 10 minut.
Do garnka przełożyć grzyby, zalać bulionem, wymieszać i gotować około 1/2 godziny. Dodać pokrojone warzywa, przyprawę i gotować jeszcze około 10 minut.

Smacznego!!!

sobota, 27 czerwca 2020

Drożdżowe bułeczki z serkiem, czosnkiem i zieloną cebulką.

Dzisiaj na padający deszcz i nudę znalazłam sposób. Upiekłam drożdżowe bułeczki . Jest to szybki sposób na pyszne, lekkie i puszyste bułeczki z różnym nadzieniem.  Dzisiaj nadzieniem był serek do smarowania, szczypior, czosnek i przyprawy.


Składniki na ciasto drożdżowe:

540 g mąki pszennej tortowej
3 jajka
300 ml ciepłego mleka
2 paczki suszonych drożdży
3 łyżki cukru
3 łyżeczki soli

Składniki farszu:

1 opakowanie 200 g serka śmietankowego do smarowania
75 g miękkiego masła
szczypior ( dość sporo)
6 ząbków czosnku
1 łyżeczka suszonego granulowanego czosnku
1 łyżeczka suszonych pomidorów z bazylią


Sposób wykonania ciasta: 

mąkę przesiać na stolnicę
dodać drożdże
dodać sól
dodać cukier
wymieszać suche składniki
dodać mleko i jajka 
zagnieść ciasto 9 jeśli trzeba podsypując lekko mąką
przykryć ściereczką


Sposób wykonania farszu

Pokroić szczypior
do miski wyłożyć serek
dodać miękkie masło
przecisnąć przez praskę czosnek
dodać suszony czosnek i suszone pomidory
wymieszać dokładnie
dodać szczypiorek


ciasto podzielić na 3 części i rozwałkować każdą część na cienki placek
na połowie placka wyłożyć farsz, przykryć druga połową .
a następnie w poprzek zwinąć w rulon



Rulon podzielić na 8 części 


na stojąco wyłożyć w wysmarowane olejem formy na muffinki



albo na wyłożoną papierem blaszkę
posmarować roztrzepanym jajkiem


Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piec około 25 minut





Smacznego!!!



czwartek, 18 czerwca 2020

Pierwsze zapasy zimowe. Kiszona Rzodkiewka.

Eksperymentalne kiszone rzodkiewki. Bo niespodziewanie w tym roku wyrosło mi dużo pięknych i zdrowych. Kiszone tak jak ogórki małosolne. Smak nieziemski. Z zapachem gorzej. Szczególnie przez pierwsze dni. Kamionkowy gar wyniosłam na balkon. po 5 dniach przełożyłam do słoiczków.

Składniki:

Rzodkiewka
Młode liście chrzanu
Młode gałązki kopru
Kilka młodych liści dębu lub czarnej porzeczki, bądź wiśni
Drobna niejodowana sól morska



Sposób przygotowania:

Do gara lub słoja włożyć liście chrzanu, gałązki kopru i ząbki czosnku.
Włożyć umyte rzodkiewki.
Na wierzch położyć chrzan, koper, czosnek.
Zalać gorącą wodą osoloną w proporcji 1 duża łyżka soli na 1 litr wody.
Przykryć i odstawić na kilka dni w miejsce gdzie zapach nie będzie drażnił domowników.
Po 5-6 dniach można przełożyć do słoiczków. Zalać rzodkiewki zalewą . Ja dodałam jeszcze po małej gałązce koperku i po 2-3 listki bazylii. Zakręciłam i do lodówki na najwyższą półkę. Mam 6 słoiczków na wielkie okazje. Mnie bardzo te rzodkiewki smakują.


czwartek, 26 marca 2020

Działka w dobie koronawirusa

Wczoraj szukałam w internecie potwierdzenia, że możemy jeździć na działkę. W rozporządzeniu nie ma nic o zakazie. A w radio RMF mówiono , że nie ma przeciwwskazań. Tylko należy trzymać się nakazów czyli swoim samochodem, dwie osoby, zachowywać właściwe odległości w kontaktach z sąsiadami i nie organizować spotkań przy grillu. 
Więc dzisiaj wybraliśmy się. Bo przecież ileż można wytrzymać w domu. od zakończenia ubiegłego sezonu , bardzo mało mieliśmy kontaktów z ludźmi poza rodziną. To już kwestia wieku i finansów. Dlatego niecierpliwie czekaliśmy na wiosnę . A tu zonk. 
Ale jednak póki co, możemy jeździć. 
Dzisiaj było jednak chłodniej niż zapowiadano. Mąż przygotowywał deski ze starego dachu do przekazania. Musiał oczyścić z dachówki bitumicznej i przepiłować na 3 części.
Po zimowym nicnierobieniu było to nie lada wyzwanie.
Ja opieliłam truskawki, podsypałam nawozem i okopałam.
Nawozem posypałam tez pod borówkami, wrzosami, azaliami, rododendronami, hortensjami i jeżynami. Lawendzie i perowskii tez się dostało. Wszystkie roślinki przykryła z powrotem korą, bo zapowiadają kolejne przymrozki. 



Jesienią posadziłam miniaturowe żonkile. Są bardzo miniaturowe. 


Wzeszedł też ( jeden) czarny hiacynt.



Białe hiacynty przetrzymane od ubiegłorocznych urodzin tez wzeszły.


I niebieskie też. 


Zeszłoroczna mizerota czyli wrzosiec rozrósł się i mam na dzieję, że spodoba mu się na działce. 


Na rododendronach jest dużo paków. Oby tylko nie zmarzły.



Lawendzie  tez udało się przezimować.
Ale jedna azalia, ta która w zeszłym roku chorowała ( żółta) będzie nadawała się do wyrzutki. Szkoda. 

Jutro tez pojedziemy, bo mąż umówił się na oddanie drewna. A ja uporządkuję troszkę rabatki .


wtorek, 17 marca 2020

Co nowego na działce .




Trudny to będzie rok. I trudny też podejrzewam będzie sezon działkowy.
Dzisiaj pomimo ogólnokrajowej kwarantanny pojechaliśmy na działkę. Tam możemy. Nie ma skupisk ludzkich, pojechaliśmy swoim środkiem lokomocji, sami. Więc ryzyko równe zeru.
A jaka radość, że w końcu wyszliśmy z domu. Z racji wieku i nielicznych ale zawsze schorzeń, siedzimy w domu i nie narażamy się na kontakt z ewentualnym dawcą.

A nadziałce poszalał dzik. Przelazł pod siatką i wkopał się w miejsce gdzie rósł łubin. Przy okazji rozdeptał krokusy. Przykro było patrzeć na porozwalane kwiatki.
Poza tym wyszły tulipany, hiacynty i żonkile.
Piwonie wysadzają główki.

Podcięliśmy hortensje, pięciorniki, stare i te nowe zeszłoroczne . Tawule też się dostało. Wrzosy i lawendę tez skróciliśmy.  Nie porządkowaliśmy, bo jeszcze nie czas.

Azalie będą kwitły oprócz jednej, tej , która w zeszłym roku chorowała. Może w tym miejscu nie powinnam niczego sadzić. Zrobię jeszcze jedną próbę. A jeśli źle wypadnie, to dam sobie spokój.

A za oknem kuchennym zakwitły krokusy i cieszą moje zdrowe już i bez okularów patrzące oczy.



Następnym razem wybierzemy się jak ustabilizuje się słoneczna i ciepła pogoda. Nie będę przyrody poganiać.

Bo i nam to się nie przysłuży a i roślinkom też.  Muszę tylko kupić kilka nawozów pod  truskawki, borówkę, rododendrony i hortensje .

I czekam na piękną wiosnę, lato i jesień.